Entomologiczna pasja Salvadora Dalíego


Konik polny:
Wystarczy przeczytać kilka stron z „Sekretnego życia”, dedykowanego traumatycznym przeżyciom z dzieciństwa spowodowanych owym owadem. W latach gdy inni go kolekcjonowali w szufladach i puszkach, aby odgadnąć rozgniatając go, jego prawdziwą postawę; u Dalíego znalazł on znaczącą pozycję w licznych jego pracach, z roku 1926-ego zdradzając tym samym wysiłek powtarzanego przez autora egzorcyzmu, decydującej chwili w jego życiu – widział on w nim prezentacje wielkiej przeszkody psychoanalitycznej. Konik polny znikną krótko po tym, jak pojawiła się Gala.



Mrówka:
Najbardziej precyzyjne i rozgrzewające do pracy robactwo mistrza. Począwszy do uroczystego ujęcia z filmu „Pies andaluzyjski”, aż po autoportret z pieczonym bekonem, z 1941-ego.
Spacerując i przechadzając się zakurzonymi ścieżkami Empordá lub Cap de Creus niemożliwym wręcz jest nie znalezienie długiej linii spacerujących czarnych brylantów, ciągnącej się metrami nieprzerwanej dróżki.
(...)



„Dlaczego idąc na zbieranie resztek korku, znajduje dziurę w środku mojej ręki wypełnioną skoncentrowanymi mrówkami, dającymi mi poczucie pustej gotującej się łyżki? Dlaczego gotując się, tak delikatnie, zaczynam dygotać ze wstydu? Dlaczego dziura w ręce nie sprawia mi żadnego bólu?”
Mrówki prędko poruszają się po planszy miękkich zegarów, pod wpływem innej części składowej, pod retrospekcją żeńskiego Bust; oddają poczucie wstydu rozpraszającego się po kącikach ust i rzęs Autoportretu z 1941-ego.


Mucha:
Rodzinne zwierzątko, owad paranoiczno-krytyczny per exelent, słowami mistrza, krąży wokół niego przez całe jego życie, wypełnia jego senny noktrum i zawsze mu towarzyszy („Szczęśliwy jestem tylko w słońcu, nagi i pokryty muchami” – z "Dziennika geniusza"). Praktycznie owady te pokrywają prawie zawsze jego płótna, koniecznie przylatuje ona na Torero w 1970-tym, aby moglibyśmy ujrzeć je pokrywające całą przestrzeń obrazu, krążące nad teorią Venus z Milano o rozmiarze miniaturki i wyfruwające we własnym stylu lub jego żwawej imitacji, ulatniając się odważanie z oka.
Po pasjonującej podróży entomologicznej, Dalí zwrócił się w stronę skoczogonek, które odkrył w latach 60-tych. Są to małe, skrzydlate organizmy, od jednego do dwóch milimetrów długości, które żyją w miejscach słonecznych i ciepłych, na odchodach i na mchu. Na jednym z wykładów, na drodze naszych poszukiwań pojawił się jeden z podobnego rodzajów owad, który występuje na naszym terenie śródziemnomorskim pod nazwą Proctostephanus ze względu, iż nad odbytem niesie on koronę (prostos-tephaus: ukoronowany odbyt). Prawdopodobieństwo między królewską koroną a dziurą w odbycie doprowadziło Dalíego do wniosku, iż jest to jedna z form królewskiej korony, która od milionów lat, stanowiła symbol koronacji monachijskiej, katolickiej, apostolskiej i romańskiej, i która występowała na uroczystej fotografii Edgertona, reprezentującej krople mleka na cieknącej powierzchni. Zainteresowanie Proctostephanus było tak wielkie, że Dalí udał się na symboliczną pielgrzymkę do Sant Pere de Roda, aby go osobiście spróbować mając na uwadze jego królwski symbol.
Po jakimś czasie odkryłem w Grecji nową odmianę skoczogonka i chciałem uhonorować nim mistrza Dalíego i jego Gale, postanowiłem skonstruować nazwę ogólną, założoną z członu „dalí” i nazwy genetycznej, dedykowanej Gali. Dalianus galae narodził się. Położyliśmy go wraz z innymi formami gatunku skoczogonka w samym sercu, symbolu trawienia i odbytu, tak uwielbianego przez Dalíego.
(...)
Jest jeszcze kilka innych rodzajów owadów, które zwróciły szczególną uwagę Dalíego, jak na przykład Oryctes nasicornis, który bez wątpienia przypomina daliańskiego nosorożca, czy też stara gąsienica sfinksa euforbia, którą pewnego dnia mu przywiozłem, i której chciał zaszczepić jakąś plastyczną materię, aby przyłączyć ją do kopii obrazu, do górnej części twarzy Świętej Teresy z Bernin, znajdującej się obecnie w muzeum, w Figueres.


Cassagnau P.,Sant Narcís, Dalí i les mosques”, Casa de la cultura „ Les Bernardes” Salt-Girona, pp.

Brak komentarzy: